Honda Accord Tourer - Co autor miał na myśli?

Konstruktorzy Hondy nie mogli się zdecydować, czy chcą stworzyć sportową, czy komfortową limuzynę. Efekt? Nowy Accord z nieco rozmytą osobowością

Najnowszy Accord to tak naprawdę głęboki lifting poprzednika. Auto w wersji sedan jest nieco dłuższe (+ 6 cm), szersze i niższe niż wcześniejszy model. Rozstaw osi też wzrósł o kilka milimetrów, ale do najnowszych modeli klasy średniej - Citroëna C5 czy Forda Mondeo - jeszcze trochę mu brakuje. Stylistyka? Widać wyraźnie charakterystyczne rysy poprzednika, tu czasem przesadzone i wyolbrzymione. Zaskakujące krzywizny, nadęte błotniki i przenikliwe spojrzenie sprawiają, że Accord wygląda na szybkie, rasowe i sportowe auto. O tym, czy tak jest w rzeczywistości, przekonamy się za chwilę. Najwięcej zyskała wersja kombi. Odwłokowaty tył poprzednika był bardzo dyskusyjny i nie wszystkim się podobał. Nowa wersja kombi (Tourer) jest o 4 cm krótsza i być może dlatego wygląda zgrabnie, charakternie i chyba nawet lepiej niż sedan.

Wnętrze? Materiały są wysokiej jakości, wykonanie perfekcyjne, a kształt deski rozdzielczej ma w sobie coś z flagowego Legenda i futurystycznego Civica. Kierownica jest niewielka, mięsista i obłożona 18 przyciskami. Ale spokojnie, ich obsługa nie jest kłopotliwa w przeciwieństwie do magicznego pokrętła na desce rozdzielczej. Dzięki niemu można regulować ustawienia nawigacji i radia. Problem w tym, że owo pokrętło składa się z dwóch mniejszych i na dodatek można je przesuwać w każdym kierunku. Zanim człowiek zrozumie, w jaki sposób można wywołać pożądaną funkcję, mija sporo czasu. Sterowanie głosem na niewiele się zdaje.

Przestrzeni z przodu jest pod dostatkiem, natomiast z tyłu może brakować miejsca na stopy. Gdyby nie to, w drugim rzędzie foteli byłoby wręcz idealnie -kolana nie wbijają się w oparcie, głowa nie obciera o podsufitkę, a kanapa jest obszerna i komfortowa. Honda wygospodarowała też kilka praktycznych schowków, dorzuciła wejście AUX na słuchawki i wtyczkę do iPoda. Wersja kombi ma niski próg załadunku, trzy dodatkowe schowki pod podłogą, uchwyty do mocowania bagażu i prosty system składania foteli. Co nie zmienia faktu, że miejsca nie jest tu dużo. 395 litrów to aż o 123 mniej, niż oferował dotychczasowy Tourer. Na szczęście podobnie jak w poprzedniku klapa bagażnika otwierana jest i zamykana elektrycznie (choć teraz za dopłatą). Niewątpliwym plusem jest też szeroki zakres regulacji kierownicy i foteli, przez co zajęcie wygodnej pozycji jest bardzo łatwe. Ciekawostka - fotel kierowcy można ustawić tak nisko, że ma się poczucie jazdy w sportowym aucie, albo tak wysoko, że niemalże można wystawić głowę przez szyberdach. Dla każdego coś miłego.

Agresywne nadwozie, trójramienna kierownica i nisko ustawiony fotel to jednak za mało, by być sportową limuzyną, choć układ kierowniczy i skrzynia biegów mają w tej kwestii potencjał. Przy kręceniu kierownicą czuć wyraźny opór, co daje przyjemne poczucie kontaktu z drogą. Skrzynia biegów natomiast ma krótkie przełożenia i działa bardzo precyzyjnie. Auto prowadzi się dobrze - nie przechyla się zanadto na zakrętach, zapewnia spory komfort jazdy i jest dobrze wyciszone. Tyle tylko, że nie jest szybkie. Accord wygląda tak, jakby już w najsłabszej wersji mógł wziąć udział w wyścigu na jedną czwartą mili. Ale tak nie jest. Jadąc najmocniejszą, 201-konną wersją benzynową (2.4), cały czas miałem wrażenie, że nie wszystkie mechaniczne rumaki chcą ze mną współpracować. Szkoda, bo decydując się na topowy model w ofercie, zwykle oczekujemy ekstradoznań. Tu ich brak. Najwięcej osób wybierze zapewne model wyposażony w 150-konnego turbodoładowanego common raila (ten następca 140-konnego 2,2-litrowego i-CDTI ma teraz oznaczenie i-DTEC i wielostopniowe wtryskiwacze pizoelektryczne). Melduję więc, że delikatny klekot jest słyszalny tylko przy rozruchu i wyższych obrotach, spalanie jest wręcz nieprzyzwoicie niskie, a elastyczność niemalże wyśmienita. Auto wyraźnie chętniej wchodzi na wysokie obroty. Krótko zestopniowane przełożenia wymagają częstego sięgania do lewarka sześciostopniowej skrzyni biegów, która jednak działa tak dobrze, że to żaden kłopot. Skrzynia automatyczna (pięciobiegowa) pojawi się później. W ofercie jest jeszcze dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 156 KM, który podobnie jak pozostałe już teraz spełnia normy czystości spalin Euro5.

Accorda zaprojektowali Japończycy, którzy przepadają za elektronicznymi gadżetami. Nie zabrakło ich więc w nowej Hondzie. Pierwszy nazywa się LKAS i dba oto, abyśmy nieświadomie nie zmieniali pasa. Jeśli auto wykryje, że opuszczamy pas bez włączonego kierunkowskazu, wówczas wyda z siebie dźwięk "bip", mrugnie do nas lampką ostrzegawczą i delikatnie skręci kierownicą. To fajny i przydatny wynalazek, który już pięć lat temu jako pierwsza wprowadziła na rynek właśnie Honda. Drugi gadżet to ACC, czyli inteligentny tempomat. Potrafi nie tylko utrzymywać stałą prędkość, ale też zachować bezpieczną odległość od poprzedzającego nas auta. Wyobraźmy sobie, że jedziemy z prędkością 130 km/h na autostradzie i na naszym pasie pojawia się wolniejszy samochód. Nie umknie to uwadze Accorda, który samodzielnie zmniejszy prędkość i utrzyma bezpieczną odległość. Ajak nasz pas będzie wolny, wówczas samochód automatycznie powróci do wcześnie zadanej prędkości. Pomysłowe i praktyczne. Jest jeszcze system CMBS, który ostrzega o zbliżającej się kolizji. Mikroprocesory biorą pod uwagę prędkość Accorda i odległość do poprzedzającego go samochodu. CMBS działa w trzech fazach. W pierwszej mamy trzy sekundy do zderzenia -Accord ostrzega nas o tym kontrolką i dźwiękiem. Dwie sekundy - prócz kontrolki i brzęczyka Accord zaczyna samoistnie przyhamowywać. Jedna sekunda - auto hamuje trzykrotnie silniej (70 proc. mocy) i napina pasy bezpieczeństwa. Jeśli pojazd przed nami nie zmieni pasa ruchu lub nie przyspieszy, a my nie zrobimy nic, by uniknąć zagrożenia, wówczas dochodzi do wypadku. CMBS nie zapobiega przykrym sytuacjom, tylko przed nimi ostrzega. Honda twierdzi, że to nie problem zrobić takie urządzenie, ale przeszkodą są przepisy, które człowiekowi pozostawiają ostateczną decyzję. Na torze testowym trudno mi było się początkowo przełamać, by atakować przeszkody ze zdecydowanie zbyt dużą prędkością, ale ostatecznie sprawdziłem, że CMBS działa. Przypadek zrządził, że sprawdziłem to też na zwykłej drodze.

Jadący przede mną samochód zwolnił, aby skręcić wprawo. Ruch był znikomy, kierowca przede mną poruszał się pewnie i zdecydowanie, więc nie było się czego obawiać. Kiedy auto przede mną już prawie zjechało z mojego pasa ruchu, a ja mogłem bez problemów ominąć je i kontynuować jazdę, wówczas CMBS "wyczuł" auto przede mną i wkroczył do akcji - zaczął hamować, piszczeć, wysyłać komunikaty ostrzegawcze i napiął pasy. Wiem, że to wszystko zmyślą o moim bezpieczeństwie i że przecież system nie do końca ogarnia sytuację na drodze, ale uczucie, gdy auto nagle przejmuje kontrolę, jest niepokojące. Na szczęście CMBS można wyłączyć i znowu poczuć się jak pan i władca.

Honda bardzo chce, aby Accord był postrzegany jako sportowa limuzyna. Wziąłem więc auto na dynamiczną przejażdżkę po górskich, krętych drogach w okolicach Wiednia. I co? Cóż, nie jestem przekonany. Może to wina silników, które do takiej jazdy są po prostu za słabe. Może to przez konstruktorów, którzy chcieli stworzyć tak poprawne auto, że pozbawili je czegoś szczególnego. A może to przez ten wygląd, który obiecuje sporo emocji. Nie wiem.

Być może trzeba było pójść krok dalej - utwardzić zawieszenie, odetkać wydech, zadbać o bardziej sportowe fotele i dorzucić więcej koni mechanicznych. Accord jest poprawny, wygładzony, dopracowany. Trudno doszukać się w nim jakichś znaczących wad. Ale to za mało, by mówić o sportowej limuzynie. Wygląd to nie wszystko. Nie wiadomo więc, co Honda miała na myśli, projektując to auto. Być może moje wątpliwości rozwieje dopiero usportowiona wersja z literką S, a najlepiej R, o ile taka w ogóle się pojawi.

GAZ

Komfort, jakość wykonania, stylistyka, oszczędne silniki, nowinki techniczne, brak wyraźnych wad.

HAMULEC

Mały bagażnik wersji kombi, mało miejsca na stopy w drugim rzędzie, nieczytelny ekran nawigacji w słońcu, multum przycisków na konsoli środkowej

SUMMA SUMMARUM

Honda stworzyła przyzwoite, dopracowane i wszechstronne auto. Jedyny problem Accorda to rozdźwięk pomiędzy sportową, agresywną stylistyką a prawdziwym charakterem auta, które tak naprawdę jest wygodne, praktyczne i przyjazne dla kierowcy. A więc mniej sportu, więcej komfortu. Być może jego twórcy uznali, że takie rozłożenie akcentów jest bezpieczniejsze z rynkowego punktu widzenia. Bo jak bardzo mocna, szybka i agresywna musiałaby być Honda, by odwróciła uwagę amatorów mocnych wrażeń od tylnonapędowej niemieckiej konkurencji spod znaku gwiazdy i szachownicy?

Więcej o:
Copyright © Agora SA