Zjazd najgorszych

Jacek Muszyński
28.10.2007 21:00
Do programu ?Najgorszy polski kierowca? zgłosiło się pół Polski. Drugie pół jeździ bez zgłoszeń - żartuje prowadzący program Stefan Friedmann. Od listopada wszystkich zobaczymy w TV Puls

Niektórzy z nich są typowymi ofiarami losu, zawalidrogami, jakich znamy z naszych szos. To nieporadne "kapeluchy", którzy wstrzymują ruch na kilku pasach, bo właśnie zachciało im się włączyć do ruchu albo zawrócić. Inni to szalejący piraci drogowi, którzy pędzą, jakby gonił ich sam diabeł, stwarzając zagrożenie dla siebie i innych.

Uczestnicy "Najgorszego polskiego kierowcy" mają wspólne cechy - nie chcielibyście być ich pasażerami. Ani spotkać ich na swojej drodze. Bo zdecydowanie nie powinni siadać za kółkiem.

Jak znaleźli się w programie? Warunkiem było zgłoszenie przez osoby trzecie. - Często robili to znajomi tych kierowców. Uczestnicy zostali zakablowani przez najbliższych, którzy mówili: "Rany boskie! Raz się z nim przejechałem, weźcie go, pokażcie, to co robi jest przerażające!" - opowiada Stefan Friedmann. - Ten program jest też po to, żeby taki kierowca sam zobaczył, że robi straszne rzeczy i może przerzucił się na rower, tramwaj albo wrotki i zrezygnował z samochodu. Niech program przyniesie choć taki pożytek - dodaje.

"Najgorszy polski kierowca" z jednej strony jest typowym rozrywkowym reality, który ma być zabawą zarówno dla jego uczestników, jak i widzów. Z drugiej stanowi rodzaj telewizyjnego poradnika, który wytyka błędy i edukuje. Przewrotność pomysłu polega jednak na tym, że z programu odpadać będą najlepsi kierowcy, ci, którzy zrobią jakieś postępy. W ostatnim odcinku trzech najgorszych z najgorszych powalczy o palmę pierwszeństwa. I nagrodę. Zawodnicy walczą o samochód i. kurs nauki jazdy.

"Najgorszy polski kierowca" w każdy czwartek w TV Puls, od 1 listopada, godz. 21

  • Podziel się