Ford Mondeo 2.0 TDCI - ewenement

Nie trzeba robić testów porównawczych, by stwierdzić, że to najlepsze auto w klasie. Na rynku motoryzacyjnym już dawno nie było podobnej sytuacji.

Grasowali w 11 stanach. Upodobali sobie stacje benzynowe, sklepiki i banki. Grabili je i uciekali. A uciekając, pokonywali tysiące kilometrów. Kto? Wiadomo, Bonnie Parker i Clyde Barrow - najsłynniejsza przestępcza para. Ubocznym efektem ich działalności był mimowolny test skradzionych aut na wszystkich rodzajach dróg. Nim 23 maja 1934 r. wpadli w policyjną zasadzkę, Clyde zdążył tak zachwycić się Fordem V8, że wysłał list do samego Henry'ego - założyciela koncernu - by pogratulować mu udanego modelu: "Dzięki swej trwałości, mocy i szybkości - pisał - jest on tysiąc razy lepszy od wszystkich innych samochodów ".

Klasowy olbrzym

Minęło przeszło 70 lat. Nie ma świszczących kół ani policyjnej obławy. Ale jest auto, które od biedy można uznać za praprawnuczka tamtej, ośmiocylindrowej limuzyny. Nowe Mondeo to - jak określił to nasz fotograf - spory statek. O 11 cm dłuższy i o 8 cm szerszy od swego bezpośredniego poprzednika, przewyższa gabarytami również wszystkich konkurentów, i to czasem znacznie (np. od Toyoty Avensis jest o 20 cm dłuższy i 13 cm szerszy). Pod tym względem bliżej mu do klasy wyższej -Mercedesa klasy E czy BMW serii 5 (notabene węższego od Mondeo o 4 cm). Jest więc duży, a w dodatku zgrabny. Nic dziwnego, że trafił na plan filmowy najnowszego Bonda. O ile stylistykę obecnego Focusa (też podporządkowaną Kinetic Design, czyli koncepcji przecinania się linii łagodnych z ostrymi) uważam za średnio udaną, o tyle tu jestem pełen uznania - auto jest charakterystyczne i wyraziste. Zwłaszcza w wersji liftback, choć nawet kombi - nieznośnie wcześniej odwłokowate -teraz jakoś nie kole oczu. Gdybym miał coś zmienić zdecydowanie zmniejszyłbym dolny wlot powietrza. Cieszy mnie za to, że wreszcie zdołano zaprojektować oryginalne i ładne zarazem tylne lampy, bo widząc niektóre nowe modele zacząłem podejrzewać, że to niemożliwe. Bonnie też pewnie by się spodobały. Ale i Clyde byłby usatysfakcjonowany. Choćby gadżetami, takimi jak bezkluczykowy system otwierania (Ford Power -dopłata 4400 zł), klimatyzowane i wentylowane (opcja) fotele z elektryczną regulacją w ośmiu kierunkach, opóźnione wygaszanie świateł czy opony przystosowane do jazdy bez powietrza. Ponieważ oboje nieraz nocowali w aucie, doceniliby wyjątkowo przestronne wnętrze. I wielki (540/1460 l) bagażnik na wszelakie łupy.

Cokolwiek by powiedzieć o desce rozdzielczej nowego Mondeo, jest dość szykowna i niebanalna. Zwłaszcza wskaźniki z wielkim, nachodzącym na obrotomierz wyświetlaczem komputera pokładowego to widok rzadko spotykany. Dyskretnie podświetlane wnęki na nogi czy konsola środkowa (diodami umieszczonymi w lampce sufitowej) też kojarzą się z autami wyższej klasy. Podobnie jak i obłożona drewnem kierownica, nawiewy klimatyzacji w środkowych słupkach czy ogrzewana tylna kanapa (opcje). Ponieważ część dziennikarzy upiera się, że srebrne wstawki na konsoli i kierownicy są nie z aluminium, lecz z banalnego plastiku, nie będę polemizował. Grunt, że wyglądają na metal, są zimne jak metal i równie łatwo zbierają odciski palców. Generalnie materiały i ich montaż nie dają powodów do krytyki. A ergonomia? Niewielkie, ale jednak.

Prawie jak Volvo

Popełniono kilka błędów, przez które auto nie wydaje się aż tak duże w środku jak na zewnątrz. Przede wszystkim siedzi się za wysoko, kierownica zakotwiczona jest zbyt nisko, przez co jej kolumna podczas wsiadania i wysiadania łatwo wchodzi w konflikt z prawym kolanem kierowcy. Pasażerowie tylnego rzędu, jeśli liczą ponad 190 cm, mogą dotykać głową podsufitki. A poza tym? Drobiazgi. Drogi prowadzenia dźwigni sześciostopniowej skrzyni zmiany biegów powinny być krótsze, a wyświetlacz na konsoli środkowej powędrować nieco wyżej - nad otwory nawiewu. Szkoda też, że po otwarciu klapy do bagażnika ścieka po niej deszczówka. I że w kosztującym 100 tys. zł aucie maska podparta jest prętem, a nie teleskopem. W sumie jak na klasę średnią wad tu niewiele. Konkurenci cierpią na bardziej poważne dolegliwości wynikające jeśli nie z braku miejsca, to z jakości wykonania lub precyzji prowadzenia. A w tych kategoriach Mondeo jest mocny. Gdybym musiał znaleźć najbardziej podobne auto, wskazałbym na Volvo S80. Sam jestem zaskoczony, ale spójrzmy na fakty: zbliżona masa, gabaryty, wykonanie i materiały. Tyle że cena sporo wyższa. I ta sama przypadłość - przedni napęd. Taka kolubryna zasługuje na "klasykę" - silnik z przodu umieszczony wzdłużnie i napędzający tylną oś (albo obie). No i wymaga godnego całości silnika. Niestety, choć wiem, że będzie u nas najbardziej rozchwytywany, to jednak twierdzę, że czterocylindrowy, dwulitrowy turbodiesel po prostu do niego... nie pasuje.

Ja na gaz, a on...

Zamiast upajać rasowym bulgotem i jedwabistą pracą, na obrotach biegu jałowego razi decybelami i wibracjami. To pierwsze duże rozczarowanie po przekręceniu kluczyka. Paradoksalnie wynikające z tego, że reszta jest aż tak dobra. Drugie pojawia się przy ruszaniu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się zdławić benzynowkę. A diesla? Owszem. Zdarzyło mi się to z volkswagenowskim dwulitrowym TDI. No i teraz. I to trzy razy. By uniknąć blamażu, trzeba zdecydowanym ruchem wcisnąć gaz p r z e d puszczeniem sprzęgła i startować z wyższych obrotów. Na bardzo niskich 140-konnemu TDCI zwyczajnie brakuje mocy. Owszem, można się przyzwyczaić, ale wpierw zirytować. To auto wręcz prosi się o mocne, kulturalne, benzynowe V6. Choć i znany z Focusa ST 220-konny pięciocylindrowy Duratec 2.5 świetnie sobie z nim radzi.

Coś na dziury i pościgi

Po ruszeniu jest lepiej - hałas i wibracje ustają. Oczywiście o ile nie kręcimy silnika do oporu, co -zważywszy na charakterystykę jego pracy - jest pozbawione sensu. Już przy 1750 obr./min dwulitrowy DuraTorq CI rozwija 320 niutonometrów (funkcja overboost pozwala na chwilowy przyrost momentu do 340 Nm). Mimo to zapewnia tylko przeciętne osiągi - "setka" w 9,5 sekundy i 210 km/h prędkości maksymalnej nie pozwalają Mondeo uciec ani przed Vectrą 1.9CDTI, ani przed Passatem 2.0 TDI. Jak łatwo się domyślić, przyczyną jest masa. Ford jest sporo cięższy. Ale wcale nie mniej zwinny. Ma czuły układ kierowniczy (2,75 obrotu), wyrozumiały układ kontroli trakcji (wtrąca się w ostateczności) i wyrafinowane aktywne zawieszenie o zmiennej, trójstopniowej sile tłumienia. Jako sybaryta jadąc po Warszawie najchętniej korzystam z trybu Comfort. Gdybym jak Bonnie i Clyde uciekał przed policją, z pewnością wybrałbym Sport -dużo twardszy, ale zapewniający większą stabilność na zakrętach (i tak niemałą, już choćby z racji największego w klasie rozstawu osi). W pagórkowatych okolicach San Francisco doceniłbym zaś układ ułatwiający ruszanie pod górkę (przez dwie sekundy po zdjęciu nogi z hamulca auto nie stacza się w tył), a na niezmierzonych autostradach - tempomat z funkcją wczesnego ostrzegania (dostosowuje prędkość do auta jadącego przed nami). W razie gdyby coś poszło nie tak, zawsze można liczyć na komplet siedmiu poduszek powietrznych. Niestety, laserowo zgrzewane nadwozie nie występuje w wersji pancernej. Może to i dobrze, bo wtedy przestępcza para z Teksasu szybciej doczekałaby się naśladowców. Ale i tak jest w czym wybierać. Lista dodatków liczy ponad 100 pozycji. Ci, których stać na większość, otrzymają auto w zasadzie nieodbiegające komfortem od notowanych wyżej sedanów w rodzaju Audi A6, BMW serii 5, Mercedesa klasy E czy wspomnianego Volvo S80. Tym, co może psuć ich samopoczucie, będzie jedynie widok rzeszy przedstawicieli handlowych za kierownicami podstawowych wersji Mondeo. Choć wśród nich może być wielu tak jak Bonnie i Clyde szczerze zakochanych w "swoim" Fordzie

* Dane producenta

GAZ

harmonijna sylwetka (zwłaszcza odmiany liftback), obszerne wnętrze, przepastny bagażnik, dobre materiały, staranny montaż, świetne prowadzenie, wysoki komfort jazdy (zasługa wyrafinowanego zawieszenia), bardzo długa lista (nierzadko oryginalnych) opcji

HAMULEC

znaczna masa, nieprzystająca do całości kultura pracy, głośność i osiągi 140-konnego diesla

SUMMA SUMMARUM

Jeszcze niedawno porównanie najlepiej nawet wyposażonego Forda do flagowego Volvo byłoby absurdem. Dziś najnowsze Mondeo w najbogatszym wydaniu odstaje od S80 głównie ceną i prestiżem. Jego najgroźniejszy konkurent - Passat - mimo większego bagażnika wydaje się autem o numer mniejszym - ma o 14 cm mniejszy rozstaw osi. Czyżby Ford chciał zapełnić lukę po nieobecnym Scorpio? Chętni na to wielkie i ciężkie auto (zarezerwowano już wszystkie z 3000 sztuk przewidzianych na ten rok) powinni pamiętać, że oferowane do niego czterocylindrowe silniki są albo za słabe (benzynowe), albo za głośne (wysokoprężne). By nowe Mondeo jeździło tak, jak wygląda, potrzebuje przynajmniej pięciu cylindrów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA