Opel Corsa OPC - małe wielkie auto

Chcesz mieć dużo zabawy za nieduże pieniądze? Zainteresuj się tym maluchem. Zwłaszcza że zdaniem wielu jest to najbardziej udany z obecnie produkowanych Opli.

Niedawno naukowcy odkryli, dlaczego małe jest piękne. Albo przynajmniej takie nam się wydaje. Winne jak zwykle są geny. To one sprawiają, że rozczula nas wszystko, co jest maleńkie, słodkie, wdzięczne, niewinne, bezbronne i troszkę żałosne. Choć ewolucji chodziło o dzieci, podobne uczucia budzą małe kotki, pieski czy choćby samochody. Czy słusznie? W przypadku tych ostatnich - nie. Patrząc na małe auta chłodnym okiem, dostrzeżemy cały szereg wad. Plusy? Oczywiście są. "Aż" trzy: niska cena, zwrotność i oszczędność. Za to minusów Od oczywistych - małe auta są małe, a więc ciasne, po całkiem subiektywne - małe tak naprawdę rzadko bywa piękne. Do tego są bardziej wywrotne, mają zbyt obciążony przód (Fiat 126 to wyjątek), za mały rozstaw osi (kozłują na poprzecznych nierównościach), a ich cienkie oponki lubią podwijać się na zakrętach. Krótsze strefy zgniotu i mniejsza masa też nie rokują dobrze w czasie wypadku. Krótko mówiąc, są mniej praktyczne, mniej bezpieczne i mniej wygodne. Do tego nie brzmią, nie wyglądają i nie prowadzą się tak dobrze jak większe modele. Ale są wyjątki. Oto jeden z nich.

Muszę przyznać, że styliści Opla znów zaskoczyli mnie niespotykaną w tej klasie śmiałością. Podobnie jak dwa lata temu Astra GTC, tak i Corsa OPC wygląda bardziej na odważny prototyp niż seryjne auto. Ostre linie, mocne przetłoczenia, dzikie spojrzenie skośnych reflektorów. Przednie i tylne błotniki zaopatrzone w "skrzela". Motyw trójkąta widoczny w kształcie halogenów, wielkim centralnym wydechu czy oryginalnych lusterkach wstecznych. Do tego wściekle jaskrawoniebieski lakier (do wyboru z czerwonym, czarnym lub srebrnym). A wszystko spoczywa na kołach z rasowymi, 18-calowymi (w standardzie 17-ki) "alusami" i oponami o szerokości 225 mm. Ochota na to, by zedrzeć z nich nieco bieżnika, wzrasta po otwarciu drzwi. Mięsiste kubełki Recaro (przystosowane do czteropunktowych pasów), metalowe nakładki pedałów i mała kierownica z grubym wieńcem sprawiają, że czuję się jak dziecko na progu cukierni. Jednak tym, co mnie najbardziej dziwi i cieszy zarazem, jest jakość wykonania. Zamiast posrebrzanego plastiku zdobiącego większość tego typu aut konsolę pokryto tu lakierem fortepianowym, zaś tworzywo wyściełające deskę rozdzielczą jest miękkie i nie kojarzy się z wtryskarką. W zależności od koloru nadwozia tapicerka może mieć czerwone lub niebieskie akcenty.

Jak na sportowy gokart - Corsa OPC wyposażona jest wręcz luksusowo: są tu ksenony, automatyczna klimatyzacja, radioodtwarzacz CD i MP3 oraz nawigacja satelitarna. Dzięki przejrzyście rozplanowanej konsoli obsługa tego wszystkiego jest prostsza niż w Astrze. A jazda?

Już wcześniej słyszałem, że to najlepszy z Opli. Wydawało mi się to o tyle nieprawdopodobne, że jako małe auto Corsa ma niekorzystne proporcje nadwozia - dla przykładu Astra OPC jest o 25 cm dłuższa, o 8 cm szersza i o 6 cm niższa. Jednak wystarczyło kilka okrążeń po węgierskim torze Euro-Ring, by przekonać się, że Corsa nie musi mieć kompleksów wobec starszej (i o niemal 50 KM mocniejszej) siostry. Ująłbym to tak: koni jest nieco mniej, za to da się nimi lepiej powozić. Raz, że Corsa jest od Astry o187 kg lżejsza, dwa - że, choć wyraźnie mniejsza, jej koła są niemal równie szeroko rozstawione. Jest więc zwinna i stabilna. W dodatku ma świetnie zestopniowaną skrzynię, dostrojone zawieszenie i przyjazną elektronikę. Ale po kolei.

Od momentu przekręcenia kluczyka (na dzień dobry wskazówki prędko- i obrotomierza wykonują niemal pełny obrót) to małe auto robi wszystko, by przypodobać się kierowcy. Urzeka przyspieszeniem, zachowaniem na zakrętach, a nawet dźwiękiem silnika. Gdybym nie jeździł wcześniej najmocniejszym Mini, nie odgadłbym, że z 1,6 litra pojemności można wykrzesać tyle energii. 230 niutonometrów dostępnych już od 1900 obrotów dzięki funkcji overboost może chwilowo wzrosnąć do 260 Nm. Elastyczny silnik lubi przy tym wysokie obroty. Efekt? Już na drugim okrążeniu odkrywam, że na dobrą sprawę nie muszę zmieniać biegów. Nie licząc długiej prostej, wszystkie inne odcinki daje się przejechać na dwójce. Ale i na wyższych biegach autko nie traci rezonu: piątka pozwala przyspieszyć z 80 do 120 km/h w zaledwie 6,7 s. Jakie to ma znaczenie, wie każdy, kto jeździ uczęszczaną przez tiry drogą, a takich w Polsce jest większość. Podsterowność - bolączka Astry, a zwłaszcza Vectry - w Corsie nie daje się we znaki. Duża w tym zasługa Manuela Reutera - niegdyś kierowcy zespołu DTM Opel - oraz setek prób na północnej pętli toru Nürburgring, które pozwoliły dostroić układ kierowniczy i wybrać najlepsze z pięciu testowanych nastawów zawieszenia. To ostatnie ma wzmocnioną tylną oś ze sztywniejszą belką skrętną oraz sportowe amortyzatory i sprężyny. W stosunku do innych wersja OPC ma również wzmocnione hamulce (przednie tarcze mają 30,8 cm średnicy) i o centymetr obniżony prześwit. Dość bezpośredni układ kierowniczy o zmiennej sile wspomagania najlepiej sprawuje się podczas znacznych prędkości. Przy niższych jego czułość mogłaby być ciut większa. Piszę to jednak bez przekonania, bo kręcenie mocno wyprofilowaną, skórzaną kierownicą z metalowymi aplikacjami daje wręcz perwersyjną przyjemność, a to utrudnia obiektywną ocenę. Podobnie z opracowanym przez Remusa wydechem, który przy nagłym odjęciu gazu potrafi gniewnie poprychać.

To auto najwyraźniej uwielbia szybką jazdę. A jadąc nim, zaczynasz uwielbiać Corsę. Zwłaszcza kiedy odkrywasz, że ESP daje się całkiem wyłączyć, a i włączone nie psuje zabawy. Kiedy słyszysz, że przednie koła potrafią zabuksować nawet na trójce, a mimo to auto pozostaje posłuszne i przewidywalne. Kiedy możesz upajać się mocą bez obawy, że nadmiar koni wyrwie ci z rąk kierownicę na zakręcie. I kiedy po całym dniu szaleństw masz w baku dość paliwa, by spokojnie dojechać do domu. A wówczas ten pogromca torów okazuje się całkiem komfortowy, praktyczny i oszczędny. Nie trzęsie, nie wyje bez potrzeby, nie budzi spojlerami śpiących policjantów. Krótko mówiąc, jest w sam raz. I choć to wbrew memu przekonaniu, że duży może więcej, muszę zgodzić się z Reuterem, jakoby ten mały samochodzik był najbardziej udanym z całej gamy modeli przygotowanych przez Opel Performance Center.

GAZ

Rasowy wygląd i brzmienie, bogate wyposażenie, niezłe wykonanie, świetne osiągi i prowadzenie

HAMULEC

Brak pamięci w oparciach przednich foteli

SUMMA SUMMARUM

GM się przyłożył i przygotował naprawdę udane auto. Jeśli tylko nie przesadzi z ceną (wciąż nieznaną), kto wie, czy nie będzie to najciekawsza propozycja w klasie małych i mocnych, obejmującej m.in. Renault Clio 2.0 Sport (200 KM, 88 500 zł), Seata Ibizę 1.8 Cupra (180 KM, 87 990 zł), czy Mini Coopera S (175 KM, 92 900 zł)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.