Mercedes SEC 500 - Auto z półświatka

Mercedes SEC manifestuje siłę, elegancję, wielkość i pogardę dla tego, co niedoskonałe i tanie

Blacha, jeden z bossów "Pruszkowa", przyjeżdża do zaprzyjaźnionego warsztatu odebrać "Ślicznotkę", bo tak nazywa swojego SEC-a 500. Nieco wcześniej ledwie uszedł z życiem ("wołomińscy" strzelali do niego), ale nie udało mu się uchronić auta. Właściciel zakładu, chcąc poprawić swoje notowania u gangstera, reperuje "Ślicznotkę" i funduje jej dyskotekowy sprzęt grający. Widząc, że wielkie głośniki zniszczyły tapicerkę, Blacha wpada w szał i nakazuje przywrócić Mercedesowi oryginalny stan

Tą historią główny bohater "Odwróconych" z pewnością zyskał nieco sympatii fanów motoryzacji. Blacha ma ciemną przeszłość, ale też gust i pojęcie, jak obchodzić się z kultowym dziś autem.

To wystarczyło, by nas sprowokować. Zadzwoniliśmy do Blachy i umówiliśmy się na spotkanie. Chcieliśmy poznać i auto, i wydusić od jego bohatera, dlaczego upodobał sobie właśnie SEC-a?

Zrobić wrażenie

Są auta, w których głównie liczy się komfort. Do takich bez wątpienia należy S-klasa (patrz "Psy" Pasikowskiego) uwielbiana przez mafiosów, jednak głównie tych, którzy lubią być wożeni. A co z tymi, którzy lubią kierować? Niemcy znaleźli na to sposób. W 1979 r. z fabryki wyjechała pierwsza dwudrzwiowa klasa S. Ogromne coupé oznaczone literami SEC (C126) powalało smukłą sylwetką. Miało niżej ulokowany środek ciężkości, skrócony o prawie 10 cm rozstaw osi w porównaniu z S-klasą (W 126) i, co najważniejsze, jedną parę drzwi. Niewiele jest aut tak zgrabnie łączących szyk, blichtr i dobry smak. W dodatku tak przyjemnie się prowadzących.

Dwudrzwiowa klasa S to demonstracja możliwości Mercedesa z początku lat 80. SEC był wtedy najbardziej luksusowym coupé ze Stuttgartu. Sportowy sznyt podkreślała przejęta z SL-a wielka gwiazda na atrapie chłodnicy, a nie ma masce, jak to ma miejsce w siostrzanej S-ce. Elegancji dodały smukłe boczne szyby bez środkowego słupka, dzięki czemu widoczność miała być lepsza, a i auto zyskało na wyglądzie. To rozwiązanie dotrwało w coupé Mercedesa do dziś (patrz CL 600).

To właśnie ta generacja Mercedesów (oznaczona jako W126) do dziś uchodzi za najzgrabniejszą z S-ek. Następna, nieco wizualnie pancerna W140, świetnie trafiała w gust moskiewskich biznesmenów.

Poczuć historię

Czarny SEC 500 z 1988 r. jest szczególnie cenny. Kupiono go na potrzeby serialu "Odwróceni" i filmu "Świadek koronny" i ma być, jak zapowiada producent, sprzedany na aukcji. Takie auto na początku lat 80. kosztowało 73 902 marki niemieckie. Można było też wybrać wersje 380, 420 i 560 - wszystkie z V8 pod maską. Mercedes kusił wyjątkowej jakości materiałami. Niebezpodstawnie. Wnętrze tylko nieznacznie dało się nadgryźć zębem czasu - zwłaszcza po precyzji montażu i stylu widać, że technologia poszła do przodu. Mimo to jakoś trudno nam uwierzyć, by obecnie produkowane auta w 2026 r. prezentowały się równie dobrze.

Uruchamiam silnik. Głębią dźwięku nieco już leciwy, bo 19-letni wóz zdradza wciąż niemałą moc - 252 KM. Zawracam. Myślałem, że będę musiał to zrobić "na trzy", jednak Mercedes bez problemu mieści się między krawężnikami. 11,5 m średnicy zawracania to nawet dziś wynik więcej niż przyzwoity. Mocno wspomagany układ kierowniczy sprawia, że nie tylko gangster po ciężkiej nocy, ale nawet jego dziewczyna - filigranowa blondynka - z łatwością poprowadzi ten okręt przez miasto. Środek wypełnia cisza przerywana delikatnym poskrzypywaniem skóry i plastików. To historia daje o sobie znać. Z szacunku do niej nie sprawdzam, co ten samochód naprawdę potrafi, choć widzę, że nawet dziś osiąga setkę w mniej niż 10 sekund. Tu liczy się coś innego - świadomość, że jadę już prawie zabytkowym samochodem.

Liczące niemal 20 wiosen auto nie powala precyzją prowadzenia. Układ kierowniczy niezbyt czuły, leniwy automat i brak osiowej regulacji kierownicy osłabiają poczucie jedności kierowcy z samochodem. Jednak Mercedes mobilizowany opiniami o znakomitych układach jezdnych jego największego konkurenta BMW zadbał też o bardziej szalonych klientów. Dla nich przewidziano opcjonalny układ różnicowy o zwiększonym tarciu. Zawieszenie nie wzbudzało zastrzeżeń. Kiedy SEC trafił do salonów, prasa chwaliła właśnie układ jezdny, ale krytykowała nieco leniwą skrzynię biegów. Ospałość czterobiegowego automatu wyczuwa się od razu, nawet w sportowym trybie pracy. O jakiejkolwiek inteligencji tego urządzenia trudno dzisiaj mówić. Ma jedną wielką zaletę: zmienia biegi bez najmniejszych szarpnięć.

SEC wciąż zachwyca komfortem jazdy. Taki był zresztą priorytet Mercedesa - stworzyć auto, którym chciałoby się pojechać na koniec świata. Z perspektywy lat widać ogromną konsekwencję firmy ze Stuttgartu - ostatni CL prowadzi do konstatacji, że niewiele więcej da się zrobić w kwestii wygody podróżujących. Na początku lat 80. taką samą opinię miał C126. W tym aucie nawet sportowy charakter nie odbija się na wygodzie. O jego wyjątkowości stanowiły też nowinki techniczne. W126 miał w standardzie ABS. Owszem, Cadillac był szybszy, bo już w 1971 r. zastosował elektronicznie sterowany ABS. Ale tylko na tylnych kołach. Mercedes w 1980 r. jako pierwszy zaoferował auta z boschowskim ABS-em na czterech kołach. Elektronicznie sterowany wtrysk paliwa pozwalał ograniczyć spalanie. W126 był też pierwszym seryjnym autem z poduszkami powietrznymi. Oprócz tego miał ASR, komputer pokładowy i elektrycznie chowaną roletę tylnej szyby.

Prasa wówczas dość nieufnie podchodziła do nowości w rodzaju ABS, ASR i poduszek powietrznych. Jak się okazało, pionierskie rozwiązania wskazały innym firmom, którą drogę warto obrać. Można było też zamówić telefon do samochodu, spryskiwacze z wycieraczkami reflektorów i przebierać w dwudziestu trzech kolorach karoserii.

Snujemy się dostojnie po Warszawie, rozmyślając, co się w tym aucie najbardziej zestarzało. Bo na pewno nie sylwetka. Technologiczne łączenia, wykończenia rynienek, zderzaków i wyposażenie wnętrza, a dokładniej elektronika poszły najbardziej do przodu. Pozostało za to poczucie solidności. Mercedesy z tamtych lat uchodzą za jedne z bardziej trwałych aut na świecie. I - jak wówczas podkreślał producent - jedne z najbezpieczniejszych.

Znajdź swojego Mercedesa

W Polsce wiele się zmieniło. Jeszcze kilka lat temu, by się wyróżnić, wystarczyło wejść do salonu Mercedesa czy Jaguara, zapłacić i ruszyć nową furą w miasto. Teraz luksusowych aut jest na pęczki. Wyjątkowe są youngtimery lub zabytki. By taki znaleźć, nie wystarczy mieć pieniądze. Trzeba się nieco postarać i wyszukać dobrze zachowany egzemplarz.

Przyznam, że samochody zabytkowe niespecjalnie mnie porywały. Ale czas płynie szybko. Dziś youngtimery trafiają w mój gust chyba dlatego, że kiedyś ich plakaty wisiały nad moim łóżkiem. Ponoć w ten właśnie sposób zdobywają kolejne generacje sympatyków. Wielu decyduje się zmaterializować marzenia sprzed lat. Taki kaprys wcale nie musi być drogi. Sprzedający C126 w Polsce chcą za nie od kilku do około 20 tys. zł. Jednak lepiej poszukać takiego auta w Niemczech. Stosunkowo przystępne ceny wynikają z dwóch przyczyn - niezłej ongiś sprzedaży i wysokich notowań w rankingach bezawaryjności. Dzięki temu można teraz znaleźć sporo egzemplarzy w nienagannym stanie technicznym.

Nie ma też problemów z częściami. Do Mercedesów produkuje się bardzo dużo zamienników, a czego nie uda się dostać w Polsce, można kupić w Niemczech. Wciąż oferowane są tam elementy do niemal każdego modelu bez względu na datę produkcji. W centrali Mercedesa jest specjalna komórka - Classic Center - która zajmuje się zabytkowymi modelami.

Trzeba tylko pamiętać o kosztach utrzymania. Nie są niskie. Zatankowanie SEC-a do pełna to wydatek przeszło 400 zł. Ale takim autem jeździ się bardziej od święta niż na co dzień. Chyba że się jest

No właśnie. Spytaliśmy Blachę, dlaczego niektórzy gangsterzy kupują stare, luksusowe auta. Zapalił papierosa i wypuszczając kółko okrągłe jak gwiazda Mercedesa, powiedział: - To coś dla tych, co mają klasę, mają kasę, ale nie chcą obnosić się z nią przed skarbówką. A dlaczego SEC? Wystarczy spojrzeć - jest bardzo wporzo. I nie boi się czasu. Już prędzej ja zgniję w więzieniu, niż ono się zestarzeje

Tak czy inaczej wyprzedzamy czas i na następnych stronach opisujemy wrażenia z jazdy najnowszym CL-em. Ciekawe, czy to 500-konne monstrum podzieli los poprzednika i stanie się jeśli nie kultowym, to przynajmniej gangsterskim autem.

Po sesji zdjęciowej jedziemy na obiad. Parkujemy pod restauracją sąsiadującą z komisariatem policji. Ale, ale Zapomnieliśmy zmienić filmowe pruszkowskie blachy na oryginalne warszawskie. Człowiek opiekujący się "Ślicznotką" wysiada, otwiera bagażnik i wyciąga śrubokręt, drugi komplet tablic i zabiera się do ich wymiany. Policjantów przechodzi wielu, ale żaden nie pyta, co tu się dzieje. Czyżby też naoglądali się filmów? n

Urodził się 30 czerwca 1967 r. w Nowej Rudzie. Był aktorem Teatru Polskiego w Poznaniu (1993-98) i Teatru Rozmaitości w Warszawie (od 1999). W ostatnim czasie zasłynął znakomitymi rolami złodzieja dzieł sztuki w "Vinci" oraz gangstera Jana Blachowskiego (Blacha) w "Świadku koronnym" i "Odwróconych". Na ekranie zadebiutował w filmie "Samowolka", ale można było go również zobaczyć w filmach: "Pół serio","Ciało" czy "Fala zbrodni".

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.