Bezpieczna za kółkiem

Podróżujesz sama? Warto, abyś wyrobiła sobie pewne nawyki, dotyczące zarówno techniki jazdy, jak i zachowań, dzięki którym masz większą szansę uniknąć napaści. Wskazówek udziela Jarosław Polak, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa, autor szkoleń m.in. dla policji i wojska.

Wsiadasz do samochodu

Chowasz wszystkie przedmioty do schowka lub do bagażnika. Telefon komórkowy, torebka, parasol pozostawione luzem w samochodzie w razie nagłego hamowania lub zderzenia działają jak pocisk. Nawet okulary przeciwsłoneczne leżące na desce rozdzielczej stanowią pewne zagrożenie - może nie zrobią ci krzywdy, ale na pewno mogą zdekoncentrować cię na kilka ważnych sekund, których potrzebujesz na reakcję w sytuacji zagrożenia. Nie mówiąc już o tym, że rzeczy pozostawione na siedzeniu kuszą złodziei.

Ustawiasz fotel. Nie powinnaś siedzieć za blisko kierownicy, bo wtedy zawężasz swój kąt widzenia - nie dostrzegasz wszystkiego, co dzieje się po bokach pojazdu - i masz ograniczony zasięg ruchu rękami, co utrudnia manewrowanie. Fotel ustaw tak, by po wyprostowaniu ręki oprzeć nadgarstek na górze kierownicy (na godzinie 12.). W czasie jazdy należy siedzieć wygodnie opartym (a nie pochylonym do przodu), łopatki powinny przylegać do oparcia fotela, bo wtedy lepiej "czujesz samochód" - szybciej zorientujesz się, że coś jest nie tak, np. że tył auta "ucieka", bo wpadasz w poślizg.

Zapinasz pasy. To bezwzględny wymóg. Lekarze mówią, że nawet kobiety w ciąży są bezpieczniejsze w pasach niż bez nich, bowiem obrażenia, które mogą odnieść w wyniku niezapięcia pasów są znacznie groźniejsze niż te, które ewentualnie spowodują same pasy.

Prowadzisz

Stopniowo zwiększasz prędkość, by przyzwyczaić do niej zmysły. Nawet jeśli jesteś doświadczonym kierowcą, to za każdym razem, gdy rozpoczynasz jazdę, twoje zmysły, zwłaszcza wzrok, muszą się powoli oswoić z prędkością, którą rozwija samochód, a która nie jest przecież naturalna dla ciała ludzkiego. Nie przyspieszaj więc do 90 km na godzinę zaraz po wystartowaniu, bo nie masz wtedy jeszcze pełnej kontroli nad sytuacją.

Nie przybierasz nonszalanckich póz, obie dłonie trzymasz na kierownicy (ale nie kurczowo, tylko swobodnie).

Ręce ustawione są w pozycji za dziesięć druga lub za piętnaście trzecia. To ważne, bo wtedy, jeśli dojdzie np. do zderzenia, twoje dłonie zacisną się symetrycznie na kierownicy i będziesz miała większą szansę utrzymania kontroli nad autem, zachowania toru jazdy, niż wówczas, gdy trzymasz kierownicę jedną ręką.

Nie wkładasz ręki w obręcz kierownicy, kiedy skręcasz (muszą być cały czas tak ułożone, abyś widziała grzbiet dłoni, a nie jej wewnętrzną stronę), bo w razie czego otwierająca się poduszka powietrzna może ci złamać rękę.

Stajesz na światłach

Nie ustawiasz biegów "na luz", dojeżdżając do skrzyżowania. Kiedy samochód toczy się z odłączonym napędem, jesteś właściwie bezradna. Gdyby nagle przed tobą pojawiła się przeszkoda, zmarnujesz cenne sekundy na wrzucenie biegu, zanim zrobisz stosowny manewr. Dlatego zwalniając przed skrzyżowaniem, należy płynnie redukować biegi.

Czekając na światłach, stajesz w takiej odległości od samochodu, który jest przed tobą, abyś mogła wyminąć go i odjechać, bez uprzedniego cofania. Gdyby coś niepokojącego działo się na ulicy (np. z samochodu przed tobą wysiądzie potencjalny napastnik i ruszy w twoim kierunku), masz wtedy szansę uciec.

Masz zamknięte drzwi. Po co zapraszać intruza? Nie otwierasz też okien czy drzwi, gdy ktoś obcy podchodzi do twojego samochodu, puka w szybę, sugerując, że chce ci coś powiedzieć. I przez szybę usłyszysz, co mówi.

Możesz mieć pod ręką, np. przy fotelu, dezodorant w sprayu. W przeciwieństwie do gazu pieprzowego lub chemicznego, dezodorantu możesz użyć w zamkniętym pomieszczeniu. Jeśli np. napastnik wybije szybę i włoży głowę do kabiny, możesz prysnąć mu w oczy i, wykorzystując jego dekoncentrację, odjechać.

Wysiadasz

Rozglądasz się, zanim wyjdziesz z samochodu. Wsiadanie i wysiadanie z auta to dwa momenty, kiedy powinnaś zachować największą czujność, gdyż wtedy najczęściej dochodzi do napadów.

Nie pozwalasz podejść do siebie bliżej niż na wyciągnięcie ręki. To podstawowa zasada bezpieczeństwa, sprawdzająca się zarówno na ulicy, jak i np. w klubie. Dopóki człowiek pozostaje w takiej odległości, masz szansę zauważyć jego niepokojący ruch i zareagować, np. odepchnąć jego rękę lub ruszyć do ucieczki. Dlatego, gdy stoisz przy samochodzie i widzisz, że ktoś podchodzi zbyt blisko, wyciągasz ku niemu wyprostowane ramię z otwartą dłonią, sygnalizując: "stop, nie życzę sobie, byś podszedł bliżej. O co chodzi?". W wielu przypadkach jest to wystarczające, żeby powstrzymać zaczepki i np. uchronić się przed nagabywaniem pijaczka, który prosi o drobne.

Jeżeli mimo twoich sygnałów ostrzegawczych mężczyzna usiłuje podejść bliżej, od razu krzyczysz w niebogłosy. Nie czekasz, aż cię złapie. Krzyk ściąga uwagę przechodniów, a napastnikowi to na pewno nie w smak. Jeśli zamierzał cię zaatakować, to liczył na to, że uda mu się to zrobić dyskretnie i teraz, być może, się wycofa. Krzycz więc i uciekaj.

Jeśli potrzebujesz pomocy na ulicy, podbiegasz do konkretnej osoby, łapiesz ją za ramię

i patrząc w oczy, prosisz: "Pomóż mi!". Takie bezpośrednie błaganie trudno odrzucić, trudno odwrócić się na pięcie i odejść. Za to łatwo zlekceważyć krzyk: "Ludzie, pomocy!", wychodząc z założenia, że po co się mieszać, na pewno ktoś inny pomoże.

W razie niebezpieczeństwa nie szarżujesz. Prawda jest taka, że bez przeszkolenia nie jesteś

w stanie podjąć równej walki. Kiedy więc ktoś podchodzi do ciebie

i żąda torebki czy kluczyków do samochodu - po prostu je oddajesz. Zwłaszcza gdy grozi ci nożem lub bronią. Z pewnością nie warto za takie rzeczy umierać. Jeśli

po oddaniu napastnikowi żądanego przedmiotu masz możliwość ucieczki, skorzystaj z niej. Nie czekaj, aż zażąda czegoś więcej.

Bronisz się wtedy, gdy zauważasz, że napastnikowi nie chodzi o torebkę czy samochód, lecz o ciebie. Wówczas wszystkie chwyty są dozwolone. Kobiety często boją się uderzyć, zrobić komuś krzywdę. Trzeba ten opór pokonać, bronić się wszystkim, co akurat jest pod ręką. Nie musisz wcale rozłożyć go na łopatki. Wystarczy, że zdekoncentrujesz go na kilka sekund po to, by się wyzwolić i ratować ucieczką.

Wiesz, że on ma przewagę siłową, próbuj to wykorzystać. Jeśli cię ciągnie, a ty się zapierasz, jesteś bez szans. Twoja siła zwykle nie wystarczy. Tym bardziej, że on takiej właśnie reakcji się spodziewa. Ale możesz go zaskoczyć. Wyobraź sobie, że on ciągnie cię, a ty zamiast się opierać, lecisz z impetem w jego kierunku i popychasz go do tyłu. Zapewne straci na chwilę równowagę, bo nie takiego ruchu z twojej strony oczekiwał. Wtedy pryskasz mu w twarz gazem, kopiesz w czułe miejsce, robisz coś, co go na chwilę zatrzyma, i uciekasz.

Za materiały dotyczące bezpieczeństwa w samochodzie dziękujemy firmie Suzuki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.