BMW 760 Hydrogen

Ta limuzyna to zdecydowanie najdroższe, najdziwniejsze i najbardziej szalone BMW, jakim kiedykolwiek jeździliśmy

Gdyby ktoś powiedział szacownemu inżynierowi Otto, że za ponad 100 lat jego silnik czterosuwowy będzie napędzany wodorem, pewnie popukałby się w głowę. Równie trudno uwierzyć w to, że za 15 lat Europę będzie przemierzać 6 mln pojazdów wodorowych*. Bo jak wygląda to dzisiaj? Mizernie. Aut wodorowych jest na świecie kilkaset, a stacji ledwie sto. Działa typowe błędne koło - nie ma infrastruktury, bo nie ma klientów, których odstrasza... brak infrastruktury. Hamulcem rozwoju wodorowej motoryzacji jest głównie wątła sieć stacji tankowania. BMW wzięło poprawkę na realia i pokazało auto wodorowe niegardzące benzyną. Model 760 Hydrogen powstaje w Dingolfing (tam gdzie zwykłe "siódemki", "szóstki" i "piątki"), a jego silnik - podobnie jak inne dwunastocylindrówki spod znaku szachownicy - w Monachium.

Pralkolodówka

Na razie wyprodukowano 100 sztuk tego modelu - usłyszałam na zajęciach poprzedzających jazdę testową. Jesteście pierwszymi dziennikarzami, którzy sprawdzą, jak wodorowa hybryda sprawdza się w praktyce. Poczułam się, jakbym wylosowała wycieczkę na Księżyc. Zaraz jednak zrodziła się obawa, czy poradzę sobie z tym czterokołowym statkiem kosmicznym o napędzie wodorowym. Podchodzę do rzędu kilkunastu testowych aut. Z zewnątrz niemal żadnych różnic między wersją 7 Hydrogen a wydłużoną 760Li. Największa - wybrzuszona maska. Skrywany przez nią silnik jest wyższy niż typowych dwunastocylindrówek. Pomniejsze - napis "BMW Hydrogen Power" na podświetlanych progach i na roletach przeciwsłonecznych szyb bocznych. No i dodatkowy wlew paliwa na prawym słupku C.

Ale jest coś jeszcze. Pukam w pierwszy z brzegu egzemplarz. Faktycznie, by skompensować dodatkowy ciężar nowego napędu, karoserię wykonano z tworzywa wzmocnionego włóknami węglowymi.

Za pomocą prostokątnego niby-klucza dostaję się do środka. Z przodu? Żadnych różnic. Te same detale co w innych "siódemkach". Z tyłu? Jednak są. Tylne podszybie powędrowało do góry, o jedną trzecią ograniczając pole widzenia. To przez zbiornik paliwa ukryty za oparciami kanapy. A raczej dwóch foteli, bo dzielący je podłokietnik nie daje się składać. Czy kiedykolwiek siedziałam w tak dużym czteroosobowym aucie?

Chyba nie. Szybko przeskakuję na tylny fotel, by sprawdzić, czy nie ucierpiała tam przestrzeń na nogi. I tak, i nie. Przestrzeń między tylnym a przednim fotelem jest o 11,5 cm mniejsza niż w 760Li, ale też o 2,5 cm większa niż w 760i.

Jeszcze rzut oka do bagażnika. Tak, tu zaszła zmiana. Pojemność bagażowa spadła z 500 do 225 litrów. Wzrost obciążenia tylnej osi (przypada na nią 53 proc. masy auta) wymusił zmianę ustawień zawieszenia i amortyzatorów (w standardzie Adaptive Drive, czyli elektroniczna regulacja ich twardości). Pierwotnie 88-litrowy bak zmalał do 74 litrów. A wszystko to przez zbiornik wodoru, który mieści... 8 kg skroplonego gazu. Dlaczego zajmuje tak dużo miejsca? Przez izolację. Nawet gdy na zewnątrz jest 50 stopni w cieniu, wodór w zbiorniku powinien mieć, bagatela, -253°C. Sam zbiornik wykonany przez Magna Steyr ma pojemność 170 litrów i przypomina bęben pralki automatycznej. Choć w zasadzie jest superwydajną lodówką. Jego wielowarstwowa izolacja ma taką przenikalność jak blok styropianu o grubości... 17 metrów. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli do środka wlejecie świeżo zaparzoną kawę, to jeszcze po 80 dniach będzie ciepła. Ale że nie ma termosów idealnych, tak i ten z czasem pozwala wodorowi nieco się ogrzać i rozprężyć. By zbiornik to wytrzymał, wyposażono go w dwa kanały bezpieczeństwa (jeden prowadzi pod auto, a drugi słupkiem C w stronę dachu), którymi uchodzi nadmiar gazu. Dwa dodatkowe akumulatory nie szczędzą energii, by do tego nie doszło, ale i tak po dziewięciu dniach postoju pełny zbiornik traci połowę swej zawartości.

Przed domem Madonny

Wciskam Start. Układ sterowania pracą silnika faworyzuje paliwo niekonwencjonalne, więc rozruch następuje zawsze w tym trybie. Ponieważ oba źródła energii pracują z różną wydajnością, komputer sterujący pracą silnika musi tak dobierać parametry, by kierowca nie odczuł najmniejszej różnicy, przechodząc z benzyny na wodór i odwrotnie. By mu to ułatwić, ograniczono moc i elastyczność silnika spalinowego. Zamiast 445 koni ma ich teraz 260, a zamiast 600 Nm - 390. Nie za wiele jak na auto ważące 2460 kg (konwencjonalna 760Li jest o 225 kg lżejsza). Rzecz jasna ucierpiało przyspieszenie: 9,5 sekundy do 100 km/h to wynik, którym żaden nabywca nie będzie się afiszował. Od przyspieszeń będzie miał zresztą inne auta. Użytkownikami BMW 7 Hydrogen mają być "znani i lubiani", a więc i majętni: Madonna, Al Gore, Dr David Suzuki czy Arnold Schwarzenegger.

Tym bardziej cieszę się z każdego przejechanego kilometra. Rozpędzam się do maksymalnych 230 km/h (elektroniczny ogranicznik nie pozwala na więcej). Madonna może umarłaby z emocji, ale ja muszę ustąpić miejsca Porsche 911 Carrera, które przegania mnie z lewego pasa. Oto różnica między Stanami a Niemcami. Skręcam na jedną z dwóch stacji z dystrybutorem wodoru, wciskając guzik z napisem H2, i stwierdzam, że jedynie trochę wyższe obroty na biegu jałowym oraz chemiczny symbol molekularnego wodoru na wyświetlaczu informują, że korzystam z paliwa przyszłości. Sprawdzam poziom paliwa oraz kilometraż obu systemów za pomocą przycisku na dźwigni kierunkowskazu i wyświetlacza ulokowanego pod prędkościomierzem. Zasięg na wodorze to 200 km, na 98-oktanowej benzynie Super Plus - 500. Łącznie - 700 km. O ponad 100 km więcej niż w benzynowej wersji. Gdy będę jechała dalej, dopiero po kompletnym wyczerpaniu się jednego z paliw system automatycznie przełączy się na drugie. Otwieram pseudolotniczą pokrywę wlewu wodoru, dwukrotnie naciskając guzik na lewo od kierownicy. Po podłączeniu dyszy pistoletu do wlewu połączenie uszczelnia się samo. Tankowanie rozpoczęte. Całym procesem steruje komputer komunikujący się ze stacją. Bardzo wybredny komputer. Nie rozpocznie tankowania, jeśli: nie będzie włączony hamulec postojowy, akumulatory będą nadmiernie rozładowane, czujniki zasygnalizują wyciek wodoru ze zbiornika lub... niedawną stłuczkę, poziom cieczy w zbiorniku przekracza 80 proc. jego pojemności, a ciśnienie panujące wewnątrz spadnie poniżej 5,5 bara. Jeśli żadna z tych rzeczy się nie zdarzy, po upływie ośmiu minut i uiszczeniu 50 euro możemy odjechać z pełnym wodoru bakiem. Obecnie na terenie Niemiec jest sześć takich stacji.

Obchodząc auto z tyłu, a dokładnie pod końcówką wydechu, zauważam mokrą plamę na asfalcie. Woda. A ściślej skroplona para wodna produkowana w trybie wodorowym. Pod wydechem 760 Hydrogen można umyć sobie ręce

Tylko nie w garażu

Jeszcze raz oglądam tę niesamowitą limuzynę. Chyba pierwszy raz testuję aż tak pionierskie auto. Pionierskie i przez to rozczulające. Dlaczego? Jest wyraźnie słabsze, wolniejsze i cięższe od benzynowego odpowiednika. Mieści o jedną osobę mniej, ma o połowę mniejszy bagażnik i nie może ciągnąć przyczepy. Jego 12-cylindrowy silnik daje 43,5 konia z litra objętości, czyli tyle, ile BMW 507 z... 1959 r. Od ekologicznej strony może pokazać się w niewielu miejscach na świecie. Kosztuje krocie - około 500 tys. dol. za sztukę, choć policzono, że gdyby w cenę wliczyć nakłady na badania, ta musiałaby wzrosnąć do... 2 mln dol. W dodatku jak wielu pionierów traktowane jest z rezerwą, o czym świadczy przedostatni "Der Spiegel" oraz zakaz wjazdu na parkingi podziemne. Tak, jest naprawdę wiele powodów, by polubić to auto. By pokręcić głową z niedowierzaniem. By zadumać się nad tym, dokąd to wszystko zmierza i co z tego wyniknie. Czy więcej naśladowców znajdzie hybrydowy Lexus LS 600h (trzy silniki, 4x4, 435 KM), czy to kapiące wodą kosmiczne cacko? Kiedy 130 lat temu Austriak Siegfried Marcus przyczepiał do drewnianego wozu pierwszy spalinowy silnik, wielu pukało się w głowę. Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez samochodu. A może za 130 lat nasi potomkowie będą się dziwić, jak można było używać czegoś tak niewydajnego, drogiego i trującego jak ropa i jej pochodne?

* prognozy koncernu gazowniczego Linde

BMW 760 Hydrogen - kompendium

Najbliższe stacje H2

Gdzie można zatankować do pełna wodorowe BMW? Najbliżej w Berlinie. Poza tym we Frankfurcie, w Monachium, Mediolanie, Brukseli, Londynie, Pekinie, Szanghaju, Tokio, Los Angeles i Waszyngtonie.

H2 - paliwo przyszłości?

Rozbudza wyobraźnię ze względu na niemal niewyczerpane źródła. W dodatku jeden kilogram wodoru dostarcza tyle energii spalania co 2,1 kg gazu ziemnego lub 2,8 kg benzyny, zaś stosunek energii spalania do objętości jest cztery razy korzystniejszy niż w przypadku benzyny i trzy razy lepszy niż gazu ziemnego. Wykazuje też małą energię inicjacji zapłonu, dzięki czemu jest materiałem mniej palnym niż benzyna.

Nie tak zielone, jak je malują

Christian Wüst z tygodnika "Der Spiegel" nie podziela zachwytu nad ekologicznym BMW, które jego zdaniem w rzeczywistości jest równie uciążliwe dla środowiska jak... duży, amerykański pikap z silnikiem wysokoprężnym. Powodem mają być olbrzymie nakłady energii potrzebnej do produkcji wodoru i utrzymywania go w tak niskiej temperaturze. Rozwiązanie tego problemu w opinii Instytutu Klimatu, Środowiska i Energii może zająć 30 lat, a parametry i ograniczenia "zielonej" limuzyny BMW dowodzą, że ten rodzaj napędu wodorowego jest jeszcze w powijakach.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.