Volvo V50 D5

Weltmeisterschaft 2006 to już historia. Lars Lagerback i tym razem nie miał szczęścia. Jego podopieczni wyszli co prawda z grupy, ale w 1/8 finału ulegli Niemcom. Na otarcie łez Szwedom zostało Volvo. Ale nie byle jakie: V50 ze 180-konnym dieslem

Na boisku,Szwedów rozłożył Łukasz Podolski, "synek" z Gliwic. Wystarczyło mu 12 minut. Obie sytuacje wypracował Klose (też z Polski), a bramki padły po błędach szwedzkiej obrony. Dużo lepiej niż w piłce idzie Szwedom w branży motoryzacyjnej. Pod wodzą Frederika Arpa Volvo zaczęło wracać do korzeni, a kolejne modele mają więcej dawnego ducha marki. Choć do ideału jeszcze daleko, tendencja jest wyraźna. Forma rośnie - jak powiedziałby trener biało-czerwonych.

Tak czy siak, Arp postanowił zamontować w popularnym (za granicą) modelu V50 jeden ze swoich najnowszych diesli - turbodoładowany 180-konny silnik o mocarnym momencie 350 Nm. To całkiem niezła konkurencja dla BMW 3, które obok dwulitrowego 163-konnego diesla ma trzylitrowy (231 KM), czy Audi A4 (2,7 l, 180 KM, 380 Nm). Choć niedużemu Volvo bliżej do kompaktu, to Szwedzi pchają V50 segment wyżej. A tam auto ze swoją mocą, momentem obrotowym i przyspieszeniem do setki w mniej niż 9 sekund całkiem nieźle rozpycha się łokciami.

Negatywne wibracje

Siedząc za kierownicą V50 D5 i wsłuchując się w głośny terkot silnika pracującego na wolnych obrotach (163-konny diesel w testowanym przed rokiem XC70 D5 AWD Cross Country brzmiał dużo przyjemniej), zastanawiam się, po co przeciętnemu Szwedowi takie mocne Volvo, skoro i tak nigdy nie wykorzysta jego możliwości. 130 km/h to wszystko, na co pozwalają szwedzkie przepisy drogowe, i nikt nie odważy się jechać szybciej. Wcale nie z powodu wysokich mandatów - taka już tam jest kultura jazdy.

Na Trasie Toruńskiej staram się jechać zgodnie z przepisami: 80 km/h. Ponaglony trzecim klaksonem wciskam gaz nieco mocniej. Volvo przyspiesza na ostatnim biegu bez wysiłku i 120 km/h mam po niespełna 7 sekundach. To dzięki zasilaniu pięciu cylindrów listwą Common Rail i turbosprężarce ze zmienną geometrią kierownic. Pięciostopniowa automatyczna skrzynia Geartronic bez szarpnięć zmienia kolejne biegi; jedynie wskazówka obrotomierza daje znać, że coś się dzieje. Do automatu ze wspomnianego BMW Geartronicowi jednak daleko - najgorzej wychodzi jej szybka redukcja.

Nosem po ziemi

Układ kierowniczy znakomicie radzi sobie z koleinami. Szkoda, że kierownica chodzi tak lekko. Ale, ale! Przecież można to zmienić. Podobnie jak w najnowszym S80 w V50 można wybrać jeden z trzech poziomów siły wspomagania.

Pomimo sporego nacisku na przednią oś (890 kg, co wyraźnie czuje się na nierównościach) Volvo prowadzi się pewnie. Ciasne zakręty na ważącym półtorej tony kombi nie robią większego wrażenia. Frajdę z jazdy potęguje dobrze wyprofilowana kierownica z pogrubieniami dokładnie na godzinie "za 15 trzecia". Żeby jak najrzadziej wypuszczać kierownicę z rąk, inżynierowie umieścili nań przyciski sterowania radiem, komputerem oraz systemem IDIS.

Kierując autem mam prawo sądzić, że to ja go kontroluję. Po lekturze instrukcji obsługi dochodzę do wniosku, że to Volvo kontroluje mnie - analizując moje ruchy sprawdza, czy nie zasypiam. Trochę straszne.

Przełączam skrzynię w tryb sekwencyjny. Teraz ja zmieniam biegi. Jedynka, dwójka, trójka - na obrotomierzu wskazówka wędruje powyżej 3000 obrotów. Jeszcze 250 i osiągnę maksymalny moment, a po kolejnych 750 uzyskam szczyt mocy pięciocylindrowego silnika. Ale na 4000 obr/min jazda się nie kończy. Silnik ciągnie bez kłopotów do ponad 5000. A wszystko przy zużyciu paliwa około 9 litrów na setkę. Na trasie przy normalnej jeździe spalanie spada poniżej 6 litrów. To zdecydowanie mniej, niż potrzebują niemieccy konkurenci. Ale od niedzieli to i tak nieważne. Najlepsi są Włosi. Przynajmniej w piłce nożnej.

Volvo V50 D5

kompendium

dane producenta

[summa summarum]

Volvo V50 D5 to w rzeczywistości kompakt.

Ze 180-konnym silnikiem może zrobić niezłe zamieszanie. Przyjemna stylizacja nadwozia, jeszcze przyjemniejsze wnętrze i dość bogate wyposażenie seryjne - niestety, kosztuje.A cena ponad 120 tys. zł do auta kompaktowego już, niestety, nie pasuje.

[NASZE POMIARY]

W standardzie

6 poduszek powietrznych, DSTC, IDIS, klimatyzacja

Za dopłatą

reflektory biksenonowe, wyłącznik czołowej poduszki pasażera, blokada otwierania tylnych drzwi

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.