Śmierć muchom!

Pierwsze 10 tys. km w bordowej Kii Cerato za nami. Bez zastrzeżeń

Kia wyjechała już kilka razy za granicę. Skoczyła nawet do Dort-mundu, by pokibicować naszym piłkarzom w meczu Polska-Niemcy. Grubo ponad tysiąc kilometrów autostradami wzbogaciło nas o kolejne doświadczenia. Po pierwsze - mucha wrogiem samochodu. Nie znaczy to, że po przegranym meczu roztrzaskiwaliśmy z satysfakcją niemieckie muchy na szybie samochodu, bynajmniej. Chodzi raczej o lakier. Im szybciej udamy się do myjni po długiej letniej trasie, tym lepiej. My zwlekaliśmy trzy dni. Skończyło się tym, że panowie z zaprzyjaźnionej myjni nie byli w stanie za jednym razem usunąć śladów po owadach. Mogłoby się to skończyć zniszczeniem lakieru.

Po drugie, prowadzenie Kii nie męczy. Mechanizmy sterowania pracują lekko i przyjemnie, a auto jest względnie dobrze wyciszone.

Po trzecie, okazało się, że Cerato ze stosunkowo niewielkim silnikiem - 1.6 l jak na diesla to nie jest dużo - na autostradzie radzi sobie bardzo dzielnie. Z czasem coraz bardziej doceniamy koreańskiego diesla. Kią można jechać ze stałą prędkością 160 km/h, zużycie paliwa nie przekracza wtedy 8,5 l oleju na setkę. Ale najprzyjemniej podróżuje się z prędkością nieprzekraczającą 140 km/h. W samochodzie jest wtedy zdecydowanie ciszej, a Kia spala poniżej 7 l/100 km. Szkoda, że zmierzyć to można dopiero podczas tankowania, bo komputer pokładowy nie wskazuje średniego zużycia paliwa. Podaje za to zasięg.

Ale czy warto wierzyć elektronice? Pracy było dużo i nawet nie mieliśmy kiedy zatankować samochodu. Poza tym wrodzoną cechą naszej redakcji jest gotowość do ocierania się o limity. Komputer cierpliwie ostrzegał: do tankowania pozostało 100 km. Potem zapaliła się lampka "żebraczka". Kiedy na wyświetlaczu pojawiła się liczba 50 nie pozostało nic innego, jak wybrać się na stację. Nie dojechaliśmy. Na Wisłostradzie silnik się zakrztusił i zgasł. Na szczęście byliśmy w centrum Warszawy, ale gdyby wydarzyło się to na niemieckiej autostradzie, gdzie od stacji do stacji trzeba przejechać 50 km, lub na polskim odcinku z Wrocławia do Katowic, gdzie nie ma ani jednego "cepeenu"? Optymistyczne nastawienie komputera pokładowego należy traktować z dystansem i nie ignorować lampki rezerwy.

Nasze przygody nie zmieniają faktu, że przy płynnej jeździe (poniżej 6 l/100 km) Cerato z 55-litowym zbiornikiem może przejechać na trasie bez tankowania nawet 900 km. Najniższe średnie spalanie, jakie udało nam się osiągnąć, to 4,06 l. To dobre wyniki, biorąc pod uwagę możliwości silnika, który zresztą idealnie pasuje do kompaktowego samochodu. Jest wystarczająco dynamiczny i oszczędny. Samochód sprawdza się też w mieście (średnie spalanie 7,6 l/100 km).

Nie mieliśmy z Kią żadnych kłopotów, wszystko działało prawidłowo. Ani razu nie pomyśleliśmy o wizycie w serwisie. Choć nie ominie nas obowiązkowy przegląd po 15 tys. km.

Kompaktowe auto z oszczędnym silnikiem to najrozsądniejszy sposób na samochód. Jeśli potrzebne ci jest auto praktyczne, nie szukasz specjalnych emocji w prowadzeniu - auto tej klasy jest najodpowiedniejsze. Tanie w eksploatacji i z niskim spadkiem wartości. n

Kia Cerato

1,5 CRDI

kompendium

Wybrane elementy wyposażenia:

ABS, ISOFIX, dwie poduszki powietrzne, 3-punktowe pasy bezpieczeństwa na wszystkich fotelach, pionowa regulacja kierownicy i fotela, elektrycznie sterowane szyby, centralny zamek, automatyczna klimatyzacja

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.