Rynek motoryzacyjny po wejściu do Unii Europejskiej

Wejście Polski do Unii Europejskiej może spowodować wzrost cen wielu modeli nowych samochodów. Tańsze mogą być pojazdy luksusowe i używane, a także te wyprodukowane poza Unią.

Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej większość popularnych samochodów zdrożeje. Wynika to z konieczności wyrównywania cen przez producentów do poziomu wspólnego rynku, czyli tzw. harmonizacji.

Auta produkowane w Unii

Tak naprawdę - ze względu na stale rosnący kurs euro - ceny poszły w górę już w zeszłym roku. W Polsce odnotowano najwyższy wzrost spośród wszystkich 19 państw objętych indeksem cen detalicznych eurocarprice.com - o 12,3% w ciągu roku:

- Jeżeli ceny nie zostaną ujednolicone na wszystkich rynkach unijnych, pojawi się ryzyko, że konsumenci będą poszukiwać aut w państwach oferujących najniższe ceny - mówi David Green z firmy doradczej PricewaterhouseCoopers. Jego zdaniem istnieją już dowody podejmowania przez niektóre firmy prób wejścia na nasz rynek, by odsprzedawać auta zakupione w Polsce na rynkach UE.

- Dealerów motoryzacyjnych czeka dylemat. Z jednej strony znajdują się pod presją zarządów koncernów, aby ujednolicać ceny aut na wszystkich rynkach UE, z drugiej muszą utrzymać udział w rynku polskim i swoją na nim obecność - tłumaczy David Green. W dłuższej perspektywie ceny samochodów muszą wzrosnąć do poziomu europejskiego. W przeciwnym razie firmy będą bezwzględnie wykorzystywać różnice cenowe i eksportować auta kupione w Polsce.

Teraz jest więc najlepszy moment, by kupić wyprodukowane w Europie auto z niskiego lub średniego segmentu. Ceny tych samochodów są bowiem niższe średnio o 16% od wskaźników unijnych. Różnice te będą się stopniowo zacierać. Na przykład Fiat Panda 1.1 Active kosztuje obecnie w Polsce 29 900 zł, natomiast w Niemczech - 42 568 zł (8850 euro, po kursie euro = 4,81 zł, 1.03.2004). To więcej o 12 668 zł.

Samochody wytwarzane w krajach pozaunijnych

Powodów do zmartwień nie mają ci, którzy po 1 maja chcą kupić auto wyprodukowane poza Europą (Japonia, Korea, Stany Zjednoczone). Cło na te auta wynosi obecnie 35%, zaś w UE - 10%. Od maja także w Polsce zacznie obowiązywać niższa, unijna taryfa. Część marek, takich jak Mazda, Mitsubishi, Subaru, Toyota, zapowiada obniżki, ale ewentualne spadki cen dla większości pojazdów nie będą proporcjonalne do obniżki taryfy. Przykład: Lexus LS 430 Elegance kosztuje teraz 84 600 euro. Dealer na swojej stronie internetowej informuje jednocześnie, że auta pochodzące z dostawy po 1 maja 2004 r. będą tańsze. Cena LS 430 Elegance z dostawy po 1 maja to 81 700 euro. W cenniku Subaru także znajdują się ceny aktualne i te, które zaczną obowiązywać w maju.

Te ostatnie są niższe. Subaru Impreza 2.0 GX sedan obecnie kosztuje 25 000 euro, a od maja - 20 000 euro.

Ponadto na polskim rynku pojawią się także auta, których do tej pory - z powodu wysokiego cła - nie opłacało się sprowadzać, np. Suzuki Alto bądź Liana.

Z zakupem rodowitego japończyka, koreańczyka lub samochodu wyprodukowanego w USA warto więc zaczekać. Cena może spaść.

Auta luksusowe

Ceny samochodów z najwyższego segmentu są w Polsce wyższe niż w krajach UE. Na przykład cena BMW 645 Ci w polskim salonie to 463 500 zł, w Niemczech ten samochód kosztuje 346 320 zł (72 000 euro po kursie 4,81 zł). Uwzględniając akcyzę 3,1% (10 735 zł), sprowadzone po 1 maja z Niemiec auto będzie kosztowało 357 055 zł. Polski nabywca zaoszczędzi więc 106 444 zł. Chyba że oficjalni polscy importerzy takich aut sami obniżą ceny, by ich potencjalni klienci nie sprowadzali samochodów indywidualnie.

Jeżeli tak się nie stanie, to niektóre luksusowe auta bardziej będzie się opłacało od maja sprowadzić np. z Niemiec, niż kupić w Polsce.

Łatwiejszy import

Od 1 maja przy sprowadzaniu samochodu z krajów UE nie trzeba będzie okazywać dokumentu potwierdzającego, że auto spełnia normę Euro 2 (dotyczącą emisji spalin). Oznacza to, że do Polski będzie można sprowadzać auta starsze niż ośmioletnie (rząd ograniczył import tych pojazdów we wrześniu 2002). To niejedyne udogodnienie. Po wejściu Polski do UE nie będziemy - tak jak obecnie - płacić podatku VAT za sprowadzane samochody. Przepisy unijne mówią bowiem, że VAT odprowadza się tylko raz, a podatek ten jest już zawarty w cenie auta. Ponadto na pojazdy sprowadzane z krajów UE nie ma cła. Zapłacimy więc tylko akcyzę, która w zależności od wieku auta wynosi od 3,1 do 65%. Im starsze auto, tym wyższa stawka akcyzy.

* o pojemności silnika powyżej 2000 cm3

**bez względu na pojemność

Nie opłaca się znacznie zaniżać wartości samochodu w umowie ze sprzedawcą. Jeśli bowiem celnik zakwestionuje dokumenty, wyliczy wartość auta na podstawie oficjalnej tabeli.

Rynek wtórny

Czy złagodzone przepisy importowe wpłyną na ceny pojazdów na rynku wtórnym?

- Największy wpływ na ceny samochodów używanych mają ceny nowych aut. A te na pewno wzrosną. Zatem auta pięcioletnie i młodsze zdrożeją. Starsze prawdopodobnie pozostaną na tym samym poziomie, na którym są obecnie, a później trochę stanieją - mówi Edyta Wasiluk, szef działu badania rynku Eurotax Polska, firmy monitorującej rynek motoryzacyjny.

Nowe przepisy prawdopodobnie nie spowodują gwałtownego wzrostu importu takich używanych samochodów, które często są w złym stanie technicznym i stanowią zagrożenie w ruchu drogowym. Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje bowiem projekt, który ma temu zapobiec.

- Auta w złym stanie technicznym zakwalifikujemy jako odpady i nie będzie można ich zarejestrować. Pracujemy nad tym rozporządzeniem, tak by weszło w życie jeszcze przed 1 maja - mówi Maciej Wroński z Ministerstwa Infrastruktury.

Uspokaja także Edyta Wasiluk. - Nie przewiduję nagłego wzrostu importu. Polacy już mniej chętnie kupują importowane stare samochody, często niewiadomego pochodzenia.

Salony

W myśl unijnej zasady "zwiększamy konkurencję" od 1 listopada zaczną obowiązywać przepisy, które pozwolą salonom samochodowym sprzedawać auta kilku marek pod jednym dachem. Choć z punktu widzenia konsumenta pomysł wydaje się trafiony, wysyp samochodowych supermarketów raczej nam nie grozi.

- To nie będą sklepy, w których kilkanaście aut stoi obok siebie. Producenci wymagają, by każda marka miała odpowiednią, oddzieloną od reszty, powierzchnię sprzedaży, z właściwą danej marce kolorystyką i stylistyką. Ponadto, niewiele firm dealerskich będzie stać na wielomilionowe inwestycje, które wiążą się z budową multisalonu - mówi Jakub Faryś, dyrektor Związku Motoryzacyjnego SOIS. Mimo że w krajach UE możliwość otwierania multisalonów istnieje już od października 2003 r., niewiele podmiotów gospodarczych z niej korzysta. - To mnie nie dziwi. Jeszcze nie spotkałem się z tym, by klient kupował samochód tylko dlatego, że wstąpił do tego, a nie innego salonu - dodaje Jakub Faryś.

Części zamienne

Przepisy stymulujące konkurencję na rynku motoryzacyjnym dotyczą także warsztatów serwisowych i obrotu częściami samochodowymi.

Obecnie jedyną uznawaną za oryginalną częścią zamienną jest ta w pudełku z logo producenta. Według nowych przepisów będzie nią również część pochodząca z taśmy produkcyjnej zakładu wytwarzającego części na zlecenie producenta. A także ta od niezależnego wytwórcy. Musi on tylko wydać oświadczenie, że jakość jego produktu jest porównywalna z oryginałem. Dealerzy będą mogli ich używać w serwisach do napraw pogwarancyjnych. Do napraw gwarancyjnych wciąż będą musieli korzystać z części pochodzących od producenta aut lub jego kooperanta.

- Wszystko wskazuje na to, że części zamienne stanieją. Jednak może się to odbić na ich jakości. Każdy może przecież wydać takie oświadczenie - ostrzega Jakub Faryś.

O ile w wypadku podzespołów, które nie wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo jazdy zmiana przepisów nie ma większego znaczenia, o tyle kupując klocki hamulcowe czy części układu kierowniczego, zalecamy zakupy markowych produktów w autoryzowanych punktach.

Serwisy

Gdy wejdziemy do UE, prawo do dokonywania autoryzowanych przeglądów i napraw otrzymają wszystkie odpowiednio wyposażone warsztaty. Dowolna firma po uzyskaniu autoryzacji producenta samochodów będzie mogła otworzyć serwis i naprawiać pojazdy w ramach gwarancji.

Co to oznacza dla klienta? Prawdopodobnie ceny usług serwisowych także nieznacznie spadną. Jednak tu również nasuwa się pytanie, czy ich jakość będzie na zadowalającym poziomie. Część serwisów będzie przecież działała w oderwaniu od importera, który do tej pory dbał o poziom wyszkolenia mechaników, udostępniał oprogramowanie, wiedzę na temat nowych modeli.

Stawki w dół?

W Polsce jest kilkakrotnie mniej towarzystw ubezpieczeniowych niż w krajach zachodnich. Mimo że po 1 maja polski rynek będzie w pełni otwarty dla zagranicznych firm, specjaliści z branży nie widzą powodu do znacznych obniżek stawek ubezpieczeniowych.

- Trzeba mieć świadomość, że prawie wszyscy wielcy są już obecni na naszym rynku. Pojawią się natomiast małe i średnie firmy. Być może wymusi to nieznaczną obniżkę stawek, ale nie spodziewałbym się cudów. Większa konkurencja powinna natomiast wpłynąć na wzbogacenie oferty ubezpieczycieli - mówi Zbigniew Bryśkiewicz z Polskiego Domu Brokerskiego FTF Brokers. I dodaje: - Klienci są przyzwyczajeni do swoich firm. Z doświadczenia wiem, że nawet 10% różnicy w cenie polisy nie musi przekonać kierowcy do zmiany firmy ubezpieczeniowej. Ludzie pamiętają głośne bankructwa kilku dużych towarzystw.

Potwierdzają to przedstawiciele polskich ubezpieczycieli:

- Nasze stawki już uwzględniają obecność silnej konkurencji, a nie mogą być przecież dumpingowe. Na razie nie planujemy zmian cen w związku z przystąpieniem Polski do UE - mówi Lidia Deja, rzecznik prasowy TUiR Warta. To samo usłyszeliśmy w PZU SA. - Nie przewidujemy zmian taryf. Ostatnią obniżkę wprowadziliśmy w czerwcu ubiegłego roku i na razie analizujemy jej skutki - tłumaczy Tomasz Fill, rzecznik prasowy PZU S.A.

Nie będzie zielonej karty

Kierowcom, którzy po 1 maja pojadą do krajów UE, nie będzie już potrzebna zielona karta, wystarczy polisa OC. Podróżowanie po Europie ułatwią także międzynarodowe umowy nakładające na firmy ubezpieczeniowe obowiązek ustanowienia tzw. reprezentanta do spraw roszczeń. Reprezentanci zajmujący się likwidacją szkód będą we wszystkich unijnych krajach.

Zdaniem Krystyny Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych, reprezentanci znacznie usprawnią uzyskiwanie odszkodowań za szkody powstałe za granicą. - Jeśli np. kierujący pojazdem Włoch spowoduje wypadek w Hiszpanii, w którym poszkodowany zostanie Polak, ten będzie mógł na miejscu, tj. w Hiszpanii, zlikwidować szkodę, zgłaszając się po odszkodowanie do odpowiedniego reprezentanta do spraw roszczeń. Może również to zrobić w Polsce. Wybór miejsca likwidacji szkody należy do poszkodowanego.

Do tej pory dochodzenie odszkodowań za wypadki, które miały miejsce za granicą, napotykało wiele problemów. Niejednokrotnie Polacy musieli jeździć do kraju sprawcy wypadku, by wypełnić formalności związane z wypłatą odszkodowania, wynajmując przy tym adwokata, tłumacza itd. To wiązało się zawsze z większymi kosztami.

Opinia auto+

Czekać czy kupować? Zapewne zdrożeje większość popularnych nowych aut, a także używane do pięciu lat. Dlatego warto kupić je teraz. Jeżeli chcesz nabyć auto luksusowe, to lepiej zaczekaj do maja. Można też się wstrzymać z zakupem pojazdów wyprodukowanych poza UE. Część z nich prawdopodobnie trochę stanieje

PORÓWNANIE CEN AUT W POLSCE I NIEMCZECH (zł)

Copyright © Agora SA